Trzy błędy, których należy unikać wybierając kask narciarski dla dzieci

Wybór odpowiedniego kasku narciarskiego dla dzieci sprawia wrażenie dość skomplikowanego, bo wymaga brania pod uwagę co najmniej kilku czynników w tym samym czasie. Błędy zdarzają się nawet najlepszym, uczenie się na cudzych może więc zwiększyć szansę na udany zakup. Czas więc zadać sobie pytanie o to, jakie potknięcia zdarzają się rodzicom kupującym kaski narciarskie dla dzieci oraz o to, dlaczego mogą być one tak niebezpieczne.

Błąd pierwszy – przekonanie, że nawet do mniej wygodnego kasku można się przyzwyczaić


Często rodzic dość szybko znajduje kask narciarski dziecięcy sprawiający wrażenie idealnego. Model nie jest drogi, sygnowany jest logo znanego producenta, posiada kilka przydatnych gadżetów i sprawia wrażenie naprawdę starannie wykonanego.

Idealne rozwiązanie zachwyca wszystkich z wyjątkiem malucha, który zaczyna narzekać, że kask jest ciężki, ciśnie go w uszy albo przeszkadza mu w machaniu głową. Jeśli dziecko do tej pory nie jeździło na nartach, wielu rodziców podchodzi do jego obaw ze sporym dystansem wyrażając przekonanie, że nie są one wcale uzasadnione. Czy do niewygodnego kasku nie można się w końcu przyzwyczaić?


Zarówno sprzedawcy, jak i lekarze odradzają takie podejście. Zwracają uwagę na to, jak ważny jest kask narciarski dla dzieci nie tylko dla komfortu, ale i dla zdrowia młodego narciarza. Oczywiście, minimalny ucisk na głowę można zlekceważyć, jeśli jednak dziecko wyraźnie daje do zrozumienia, że jest mu niewygodnie, a kolejne minuty w kasku tylko potęgują jego narzekania, czas pogodzić się z tym, że należy kontynuować poszukiwania.

Błąd drugi – inwestycja w czapkę lub wełnianą kominiarkę


Wielu rodziców nie ograniczają się do zakupu kasku narciarskiego dziecięcego. W sklepie z akcesoriami narciarskimi szukają też możliwie jak najcieplejszych czapek i wełnianych kominiarek i nie przejmują się tym, że personel wspomnianych sklepów spogląda na nich z pewnym zaniepokojeniem.

Tymczasem nie mówimy wcale o zaniepokojeniu pozbawionym uzasadnienia. Budowa nowoczesnych kasków narciarskich dla dzieci sprawia, że czapka jest już zbędnym akcesorium. Dziecku z pewnością będzie ciepło w głowie bez niej, co więcej, uporczywe zakładanie maluchowi czapki pod kask może doprowadzić do przegrzania i sprawić, że zamiast stoków maluch będzie zwiedzał gabinety lekarskie i apteki.

Nieco inne jest podejście do kominiarek. Często stosują je nawet dorośli narciarze podkreślający, że trudno o lepszą ochronę przed mrozem nie tylko samych policzków, ale również twarzy. Nie oznacza to jednak, że każda kominiarka jest jednakowo dobrym zakupem. Te wykonane z wełny sprawiają wrażenie najcieplejszych, w rzeczywistości jednak nie zapewniają odpowiedniej wentylacji.

Prowadzą do przepocenia twarzy dziecka, a niekiedy przyczyniają się również do reakcji alergicznych. Jeśli więc chcemy kupić nie tylko kask narciarski dziecięcy, ale również kominiarkę, wybierajmy przede wszystkim modele uszyte z cienkich materiałów o właściwościach termoaktywnych.

Błąd trzeci – oddzielny zakup gogli i kasku


Niemal każdy rodzic zdaje sobie sprawę z tego, że gogle nie są wcale mniej ważne niż kaski narciarskie dla dzieci.

Niemal każdy wie też, że gogle powinny zmieścić się tuż pod oprawą kasku. Ich kolejne modele różnią się jednak znacząco, a dopasowywanie kasku do już kupionych gogli jest zadaniem wyjątkowo skomplikowanym. Jeśli zależy nam na tym, aby oba elementy stroju narciarskiego stanowiły idealne połączenie, należy mierzyć je i kupować w tym samym czasie.

W innym wypadku trudno będzie mówić o optymalnej ochroni.